Maj 2014 - wspomnienia z kursu motorowodnego w Jarosławcu
Link do Picasy - 2014-05-05 i dalej - wspomnienia z Jarosławca
Link do krótkiego filmu z kursu... :)
Podczas gdy maturzyści rozpoczęli swój egzamin dojrzałości a reszta społeczności uczniowskiej korzystała z przedłużonej majówki „siedmioro wspaniałych” z naszej szkoły wraz z opiekunem Panią Moniką Jurek wybrało się do Jarosławca na szkolenie motorowodne.
Po przyjeździe, do znanego nam już z ubiegłego roku, ośrodka wypoczynkowego „Rafa” i zakwaterowaniu w pokojach (2 osobowych) okazało się iż „…zajęć dzisiaj nie będzie”. Od razu mieliśmy mnóstwo planów na popołudnie ale Pani Monika szybko zweryfikowała nasze pomysły i postanowiła zabrać nas na dłuuugi spacer „integracyjny”. Nie bardzo mieliśmy na niego ochotę, ale z obawy przed gorszymi planami (zawsze przecież mogłyby znaleźć się jakieś zadanka z fizyki do policzenia :) ruszyliśmy przed siebie. Na szczęście wieczorem był jeszcze czas na to, by pozwiedzać Jarosławiec i pograć w kosza.
Dwa kolejne dni były dla nas totalnym zaskoczeniem. Nikt nas nie uprzedził (!!) że przez dwa dni od 9 do 17 będziemy się uczyć (niektórzy chyba po raz pierwszy w tym roku i to w takim wymiarze godzin!! ), a miało być tak fajnie…
Na szczęście nasz instruktor p. Artur Łasica był specjalista w tym co robi, potrafił nas zainteresować omawianymi zagadnieniami, podawał dużo przykładów ze swojej praktyki na wodzie. Okazało się również, że niektóre zagadnienia są nam znane z zajęć na poligonie i na symulatorach mostka kapitańskiego w CSMW (tylko do znaków kardynalnych potrzebowaliśmy specjalnej wizualizacji. Więc mimo dużej ilości materiału czas na wykładach mijał szybko, szczególnie że nagrodą była możliwość skorzystania z basenu, sauny oraz jacuzzi.
Wreszcie nadszedł czwartek i zaopatrzeni w wiedze teoretyczną mogliśmy udać się do Łącka, gdzie czekała na nas motorówka typu RIB. W końcu każdy mógł zasiąść za sterem i spróbować swoich sił na wodzie. Ćwiczyliśmy podejście do boi, pomostu oraz do „człowieka za burtą”. Mimo że nikt nie wpadł do wody (no… poza kluczem od pokoju kolegów, który zgubił się w otchłaniach jeziora Wicko to i tak było bardzo wesoło. Ten dzień minął nam wyjątkowo szybko i nagle okazało się iż czas pobytu w Jarosławcu dobiega końca. Został tylko piątek – DZIEŃ EGZAMINU (!!).
Zaczęliśmy od części teoretycznej, która składała się z bardzo długiego testu, a następnie, już spakowani, wyruszyliśmy ponownie na Łącko by pokazać Panu Mirkowi Lamkowskiemu czego się nauczyliśmy. Okazało się iż jesteśmy świetnie przygotowani i wszyscy bez problemu uzyskali patent sternika motorowodnego (Inland Power Yacht Skipper). W nagrodę mieliśmy okazję popływać skuterem wodnym. To dopiero była jazda!!
Zresztą, zobaczcie sami i… żałujcie że Was z nami nie było. :)
Klaudia, Dorota, Marta, Darek, Kamil, Kacper i Rafał